Recenzja książki pt. „Żywopłot” Dorit Rabinyan.
Liat Biniamini to niespełna trzydziestoletnia żydówka pochodząca z Izraela. Tłumaczka prac naukowych, która obecnie przebywa w Nowym Jorku na stypendium Fulbrighta. Niespodziewanie i zupełnie przypadkiem poznaje dwudziestosiedmioletniego Hilmi’ego Nasir’a – Palestyńczyka, uczącego języka arabskiego, którego wielką pasją jest malowanie obrazów. Halmi dla Liat powinien być wrogiem, bo jak wiadomo Izrael z Palestyną od lat toczy wojnę. Jednak wspólna kawa oraz noc pełna namiętności jest początkiem pięknej miłości. Miłości, która musi pozostać w ukryciu i która powinna się zakończyć w dniu, gdy Liat wróci do domu na Izraelską ziemię. Czy związek z „datą ważności” ma szanse na przetrwanie? Czy miłość okaże się silniejsza od narodowościowych podziałów? Przekonajcie się sami.
Dorit Rabinyan urodziła się w Izraelu w rodzinie perskich żydów. Za swe książki otrzymała wiele prestiżowych nagród literackich, między innymi Nagrodę premiera, the ACUM Award oraz Jewish Wintage Quarterly Award. W 2014 roku wydała swoją trzecią powieść pt. „Żywopłot, która bardzo szybko stała się bestsellerem w Izraelu, a w roku 2015 wpływowy magazyn Ha’aretz okrzyknął ją najlepszą książką roku. Książka otrzymała także prestiżową izraelską nagrodę literacką Bernstein Award. W 2016 roku „Żywopłot” stał się powodem skandalu politycznego. Minister edukacji usunął ją z listy licealnych lektur. Jednakże na skutek licznych protestów minister wycofał się ze swojego stanowiska.
„Żywopłot” to piękna i wciągająca opowieść o miłości między dwójką głównych bohaterów, którzy nigdy nie powinni się spotkać, a tym bardziej zakochać się w sobie. To historia zakazanej, aczkolwiek pięknej miłości z konfliktem międzypaństwowym w tle. Ich miłość nie miałby racji bytu w ich ojczyznach, jednak Nowy Jork daje im nowe perspektywy. Liat długi czas próbuje walczyć z uczuciem jakim obdarzyła Halmi’ego, jednak rozum nie ma szans by wygrać z sercem, które przepełnione jest miłością do tego przystojnego Araba. Swój związek skrzętnie ukrywa przed bliskimi, gdyż wie, że nie ma takiej siły, która zmusiłaby ich do zaakceptowania Halmi’ego. Możliwość, że mogą się o nim dowiedzieć, napawa ją ogromnym przerażeniem. Za to Halmi podchodzi do tego w całkiem inny sposób i czasami czuje się urażony, że stał się jej sekretem. Oboje żyją z dnia na dzień, coraz bardziej zatracając się w sobie i zdając sobie sprawę, że ich koniec nieuchronnie nadchodzi. Nie zdradzę Wam nic więcej, koniecznie sami musicie poznać tę historię.
Powieść ta napisana jest pięknym oraz barwnym językiem, który miejscami jest wręcz poetycki. „Żywopłot” nie jest książką, którą czyta się w jedno popołudnie, przy niej trzeba się wiele razy zatrzymać, pomyśleć. Po prostu skłania ona do wielu refleksji, nad życiem, nad tym kim jesteśmy oraz nad tym jaki wpływ mają na nas uprzedzenia innych (często naszych bliskich), a nawet nasze polityczne czy religijne przekonania.
Miłość rządzi się swoimi prawami, nie mamy wpływu na serce, które według innych bije do niewłaściwej osoby. Najważniejsze to mieć otwarty umysł i potrafić samodzielnie podejmować decyzje, bo nikt życia nie przeżyje za nas. Tylko my możemy decydować za siebie i tylko my mamy wpływ na to jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Miłość nie zna granic, dla niej nie istnieją żadne bariery, ani kulturowe, ani językowe. Dla niej nieważny jest kolor skóry, ani narodowość. Miłość jest po prostu miłością, najpiękniejszym uczuciem, które może dopaść człowieka.
Polecam Wam tę powieść z całego serca! To mogłaby być współczesna opowieść o Romeo i Julii, którzy zamiast zwaśnionych rodzin, mają przeciw sobie skłócone państwa. Różni je od siebie tylko zakończenie.